365 dni Blanka Lipińska Hit czy kit?

TYTUŁ:365 DNI
AUTOR:BLANKA LIPIŃSKA
WYDAWNICTWO:EDIPRESSE
WYDANIE:WARSZAWA 2018
LICZBA STRON:448






Pierwszy raz siadając do napisania recenzji zupełnie nie wiem od czego zacząć.Mówiąc kolokwialnie kompletnie mnie zatkało tym razem niestety nie z zachwytu.Z racji tego,że książki są moją pasją, śledzę nowości wydawnicze a także listy tzw.książkowych bestsellerów.Jakiś czas temu zaciekawiła mnie utrzymująca się na pierwszym miejscu  na liście najlepiej sprzedających się książek w empiku pozycja Blanki Lipińskiej 365 dni.Nazwisko autorki nic mi nie mówiło,tytuł był dość enigmatyczny,ale  zaciekawiona wielkim szumem wokół tej publikacji postanowiłam po nią sięgnąć.Kontrowersje na jej temat  były  chyba najlepszą częścią marketingu na zasadzie nie ważne jak byleby dużo mówić.Zewsząd atakowały mnie przeważnie negatywne opinie.Niektóre były bardzo mocne.Byłam nimi wręcz zbulwersowana.Pomyślałam sobie: Jak tak można? Czy naprawdę książka może być tak zła?To chyba niemożliwe? Miałam ochotę trochę jej bronić w ciemno twierdząc,że żaden autor nie zasługuje na tak odważną i otwartą krytykę.Napisałam nawet do zaprzyjaźnionej blogerki,że nie godzi się tak krytykować pracę autora.Zastanawiałam się czy warto sięgnąć po ten tytuł,ale gdy za każdym razem przechodząc obok witryn sklepowych widziałam gdzieś w tle 365 dni numer 1 ,stwierdziłam dość.I tym sposobem stałam się jedną z osób,która poznała historię Massimo i Laury i która żałuje straconego przy tej książce czasu.

Wcale nie mam sobie za złe,że nie mogłam zrozumieć tek wszechobecnej krytyki i wielu wręcz obraźliwych słów dotyczących tej książki.Nie wiedziałam,że można napisać taką historię,takim językiem i stworzyć takich bohaterów.Jeśli raz przeczyta się 365 dni wszystko to wszystko,co myślało się do tej pory o literaturze znika bezpowrotnie.

Zacznijmy od fabuły.Massimo -obrzydliwie przystojny i bogaty szef sycylijskiej mafii ma jedno marzenie.Chce odnaleźć wybrankę serca,która objawiła mu się w snach,gdy przebywał postrzelony  w szpitalu.Zapamiętał jej twarz ze szczegółami dlatego w jego posiadłości na ścianach widnieją jej portrety.

Laura nie wie jeszcze,że jest wybranką Massimo.Udaje się na wakacje do Włoch wraz z obecnym chłopakiem i dobrymi znajomymi.Tam przekonuje się,że aktualny chłopak nie spełnia jej oczekiwań a ona jest znudzona dotychczasowym luksusowym życiem.Na jej drodze staje właśnie Massimo,który porywa Laurę mówiąc jej,że jest jego wybranką ze snów i postanawia ją zatrzymać u siebie przez 365 dni. Dla Laury porwanie i zerwanie kontaktu z dotychczasowym życiem wydaje się prawie zupełnie naturalne,bo Massimo ma jej do zaoferowania  coś znacznie ważniejszego -wspaniały w jej odczuciu seks.Dlatego szybko przystaje na jego warunki.

Uff i to by było na tyle jeśli chodzi o fabułę.Jak dla mnie jest ona mało ciekawa mówiąc bardzo delikatnie i przede wszystkim absolutnie nierealna a uwidacznia to dodatkowo kreacja samych bohaterów.Laura to 29 letnia kobieta,której życie polega na kupowaniu markowych ubrań,piciu litrów alkoholu dziennie i ostrym wyuzdanym sexie. Dodatkowo ma problemy z sercem,ale kto by na to zwracał uwagę?Laura jakoś specjalnie nie jest wstrząśnięta porwaniem przez Massimo.Dziesiątki markowych ubrań,kosmetyków,drogie kolacje i pretensjonalne wnętrza wynagradzają jej dotychczasową nudę.Poza tym to,co robi z nią Massimo w łóżku jest najwspanialszą i najważniejszą rzeczą jaka przytrafiła się jej w życiu.A Massimo? Czy to taki niegrzeczny mężczyzna jakich lubimy sobie wyobrażać.Otóż nie.Massimo to okrutny,bezwzględny,wynaturzony samiec,który traktuje kobiety przedmiotowo.

Nie muszę chyba dodawać,że bohaterowie są w tej książce ogromnie irytującym elementem.Nie ma żadnej logiki w ich postępowaniu.Są płascy,papierowi,płytcy a o psychologizacji postaci nie  ma nawet mowy. Laura pretenduje do miana pustej lalki a Massimo nadmuchanego maczo.Nie jestem w stanie wyrazić poziomu frustracji po poznaniu losów tej pary.

Dodatkowo bardzo zniechęca  język jakim napisana jest ta książka.Mam wrażenie ,że nie przeszła ona wymaganej korekty,ale ja może się nie znam.Proste dosadne słownictwo,liczne wulgaryzmu,nieskomplikowane,płytkie dialogi na poziomie nastolatków i rażące nieścisłości w przedstawieniu rzeczywistości są przysłowiowym gwoździem do trumny.

Na deser zostawiłam sobie sceny seksu.Jeśli miały być one podstawowym narzędziem do przyciągnięcia uwagi czytelnika,to spełniły swoje zadanie.Opis jaki znajdziemy na książce sugeruje,że książka ocieka seksem.Faktycznie ocieka.Ale czy w takim wydaniu jest to smaczne?Dla mnie absolutnie nie.Laura traktowana jest przez Massimo jak zwykła dziwka i o zgrozo jest tym zachwycona.Nie będę wchodzić w szczegóły,ale opisy scen seksu połączonego z brutalnością i uprzedmiotowieniem kobiety są tu po prostu zatrważające.Czegóż jednak można się spodziewać po Massimo,który już na początku książki dokonuje gwałtu ,bo tak trzeba to nazwać, na stewardessie w samolocie.

Warto też wspomnieć,że autorka nie postarała się w ogóle o to,by przybliżyć chociaż w pewnym stopniu funkcjonowanie mafii sycylijskiej. Wiemy,że Massimo jest szefem tej mafii i tyle.Być może Blanka Lipińska uznała,że czytelnik nie będzie tym kompletnie zainteresowany.Przecież nie jest to książka o mafii. 


A o czym jest książka 365 dni? O miłości-na pewno nie.O znalezieniu szczęścia-tym bardziej nie.O poszukiwaniu celów życiowych-dalej nie.O czym? Szczerze -chyba dalej nie wiem.


Jestem zażenowana poziomem tej lektury i trochę przykro jak słyszę,że wiele osób się nią podobno zachwyca.Jest mnóstwo autorów,których dobre pozycje przechodzą bez większego echa niestety.

Trzeba przyznać,że Blanka Lipińska z pewnością znalazła przepis na sukces.Podobno 365 dni ma być odskocznią od życia codziennego,czystą nieskomplikowaną rozrywką.Podobno powinniśmy mówić otwarcie o sprawach seksu,bo takie rozmowy są proste jak przepis na zupę pomidorową zdaniem autorki.Chyba zależy kto jaki ma przepis na tę zupę.

Niedługo wychodzi druga część historii kochanków.Na szczęście nie mam ochoty na poznanie dalszych losów Massimo i Laury.Na pewno znowu będzie głośno o tej książce...


Na koniec znów nie wiem co napisać.Chyba to,że jest mi zwyczajnie przykro po przeczytaniu 365 dni Blanki Lipińskiej.




Pozdrawiam 

Małgosia

Komentarze

  1. Wiesz Gosia jak jest. Ja ją przeczytam właśnie z czystej ciekawości. Ale dopiero jak nie będę miała czego czytać :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Ja nie czytałam tej książki w całości, a jedynie fragmenty, które zanalizowano na blogu Niezatapialna Armada (swoją drogą polecam blog!) i powiem szczerze - byłam przerażona! Tak obrzydliwej książki jeszcze nie widziałam (szczególnie mam na myśli scenę na początku, która była przytoczona na wyżej wymienionym blogu), na dodatek bez nielogicznej i napisanej bardzo słabym językiem... Na pewno więc po nią nie sięgnę! Swoją drogą na onecie jest wywiad z autorką, który wiele tłumaczy...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuje za polecenie bloga.Oczywiście odwiedzę.Scena na początku książki jest naprawdę mocna.Chyba była to świadoma prowokacja,aby od razu zaznaczyć o czym będzie relacja między głównymi bohaterami.Czytałam kilka wywiadów z autorką i było mi mówiąc wymijająco niezręcznie.Wypowiedzi wskazują poziom,który reprezentuje książka.

      Usuń
    2. Zgadzam się z Tobą w zupełności!

      Usuń
  3. Ja zdecydowanie sobie tę książkę odpuszczę.:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nic nie stracisz a może nawet zaoszczędzisz sobie wysokiego poziomu irytacji.

      Usuń
    2. Strasznie się wystraszyłam początkiem recenzji . Myślałam, że Ci się spodobała! :o całe szczęście, że tak nie jest 😃

      Usuń
  4. Brzydzę się takim poziomem. Po przeczytaniu fragmentów ośmielam się stwierdzić, że już Grey miał ciutkę więcej polotu. Mimo, że poziom pisaniny tak samo beznadziejnie kiepski.

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Licencja na zdjęcia

Zdjęcia z głównych kategorii i zdjęcie główne są autorstwa Yoshikazu TAKADA(zdjęcia nie zostały edytowane) na licencji: https://creativecommons.org/licenses/by/2.0/

instagram