Piekne zło.Annie Ward.Kilka historii w jednej.Czy to udana konstrukcja fabuły?
TYTUŁ:PIĘKNE ZŁO
AUTOR:ANNIE WARD
WYDAWNICTWO:CZARNA OWCA
WYDANIE: Warszawa 2020
LICZBA STRON:400
W ostatnim czasie,kiedy słyszę thriller psychologiczny,zaczynam się obawiać.I wcale nie za sprawą dumnie brzmiącej nazwy thriller.Właśnie na przekór niej odczuwam pewien niepokój co tym razem zastanę po otworzeniu pierwszych kilku stron kolejnej książki.Thriller psychologiczny wciąż jest gatunkiem bardzo pożądanym przez czytelników,ale myślę,że jego granice wciąż się przesuwają w nieznanym nikomu jeszcze kierunku. Dlatego, gdyby ktoś zadał mi pytanie o dokładnie wyznaczniki tego gatunku,bezradnie rozłożyłabym ręce.Szczególnie początek tego roku pokazuje,że thriller psychologiczny ma jeszcze wiele w zanadrzu a czytelnik musi cierpliwie czekać na rozwój wydarzeń w tym temacie.
Udało wam się zmienić zdanie co do książki,którą czytaliście?Mi przyznam szczerze zdarzyło się to kilka razy i to w przypadku jednej pozycji.Nie będzie tajemnicą,gdy powiem,że jest nią moja dzisiejsza propozycja od Wydawnictwa Czarna Owca Piękne zło Annie Ward. Dodatkowo ta zmiana zdania miała miejsce w trakcie czytania i kilka razy już po skończeniu lektury.Wymęczyło mnie to strasznie i spowodowało koszmarny mętlik w głowie.Przejdźmy jednak do rzeczy.
Piękne zło to historia,która mieści kilka opowieści w sobie i porusza szereg tematów obyczajowych.Mamy w niej szerokie spectrum biograficzne bohaterów,duży rozrzut czasowy,relacje przyjaciółek,wizję idealnego małżeństwa i wreszcie morderstwo w tle,od którego zaczyna się cała powieść.Jeśli dodać do tego narracje z perspektywy kilku osób tworzy się swego rodzaju mówiąc kolokwialnie pomieszanie z poplątaniem.Początek książki zaczyna się nader obiecująco.Dobre tempo,zagadkowe morderstwo,odpowiedni klimat.Od pierwszych stron pomyślałam sobie,że wreszcie trafiłam na książkę,której napięcie czuć od początku.
Policjantka Diana dostaje wezwanie do zbadania domu,w którym mieszkają Maddie i Ian.Czy doszło tam do morderstwa,czy jest szansa na uratowanie jednego z poszkodowanych? Maddie i Ian. To ich historie śledzimy na kolejnych kartach książki.Poznali się w młodości z dala od kraju rodzinnego. Ona była młodą dziennikarką odwiedzającą przyjaciółkę .On służył w brytyjskiej armii.Skomplikowane losy ich relacji odkrywane powoli przez narratora ujawniają szereg burzliwych,niespodziewanych wydarzeń.Czy to,że mieszkają aktualnie w pięknym domu na przedmieściach Canasas City wraz z małym synkiem oznacza, że wiodą wreszcie idealne życie? Dlaczego w takim razie Maddie uczęszcza na terapię? Podczas jej wizyt poznajemy interesujące szczegóły dotyczące ich małżeństwa oraz ważną rolę przyjaciółki Maddie,która zaznacza silnie swój udział w fabule.Im bliżej finału,tym więcej informacji,ale i niewiadomych.Nie jesteśmy w stanie przewidzieć ogromnego zaskoczenia jakie serwuje nam autorka.Historia zmienia swoje oblicze w sposób,który oszałamia czytelnika.
Mój podstawowy zarzut co do fabuły jest jej nierówność.Książka została podzielona wyraźnie na trzy niemal odrębne części.Mocny początek obiecujący czytelnikowi interesujące śledztwo zostaje zgaszony przeniesieniem go w podstawowe centrum akcji,czyli moment młodości pary.To najbardziej rozbudowany fragment,z licznymi opisami, relacją przygód trójki przyjaciół.Miałam wrażenie,że czytam raczej dramat obyczajowy.Momentami już się nawet do niego przyzwyczaiłam.Niestety fragmenty terapii Maddie mocno wytrącały mnie z fabuły.Ktoś może powiedzieć,że przecież zabieg ten miał na celu podnieść napięcie,zasiać ziarno niepewności u odbiorcy.Pewnie taki był zamysł autorki.Dla mnie jednak obie te części nie współgrały ze sobą.Nie czułam napięcia a raczej monotonie, a nawet momentami znudzenie.Mimo dużego zwrotu akcji w finale,który całkowicie zmienia zdanie o bohaterach powieści nie mogę powiedzieć,że zachwyciła mnie misternie skonstruowana fabuła.Nie czułam klimatu tej opowieści i nie związałam się z bohaterami.Mam nawet takie wrażenie,że to oderwane od rzeczywistości zakończenie jest zbyt udziwnione a cała opowieść bazuje właśnie na tym zaskoczeniu.W całej tej pogmatwanej relacji autorka nie daje nam bardzo dobrze poznać bohaterów.Odpowiednio manipuluje poszczególnymi informacjami,by móc w odpowiednim momencie wszystko odwrócić.Niestety na mnie ten zabieg nie zadziałał.
Od mojej lektury Pięknego zła minęło już trochę .Początkowe,gorące emocje opadły.Z dzisiejszej perspektywy muszę powiedzieć,że jest to książka z ciekawym pomysłem,którego wykonanie trochę pogubiło autorkę.Wracając do wrażeń przy czytaniu wciąż wspominam ten rozdźwięk miedzy kolejnymi częściami opowieści o Maddie i Ianie.Nie jestem też pewna czy książka ta w pełni powinna być zakwalifikowana jako thriller psychologiczny.Dla mnie to dramat obyczajowy.
Świadomie w dzisiejszej recenzji skupiłam się bardziej na konstrukcji fabuły.Jak widać ma ona olbrzymie znaczenie.Czasem może skutecznie osłabić pozytywny w pełnym wymiarze odbiór danej pozycji.
Niemniej muszę przyznać,że historia przedstawiona w książce jest bardzo smutna. Wymarzone małżeństwo,rodzina,miłość.Czym tak naprawdę są zwodnicze instynkty ludzkie?Czemu kryją w sobie ciemną stronę? Ta opowieść kojarzy mi się z rozczarowanie malującym się na twarzy malucha,który otwiera lśniące pudełko czekoladek w nadziei na ich słodki smak.Znajduje w nim jednak coś czego się nie spodziewał.Podobnie jest z Maddie i Ianem i ich marzeniami,które mają już tylko gorzki smak.
Pozdrawiam Małgosia
Książka powstała dzięki współpracy z Wydawnictwem Czarna Owca
Bardzo ciekawi mnie ta historia, więc chętnie sięgną po ten tytułu.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam serdecznie i zapraszam w moje skromne blogowe progi. 😊