Kasztanowy Ludzik.Na taki kryminał czekałam.
TYTUŁ:KASZTANOWY LUDZIK
AUTOR:SOREN SVEISTRUP
WYDAWNICTWO:WAB
WYDANIE:2019
LICZBA STRON:558
Któż nie kocha barwnej jesieni?Złote liście skrzące się w promieniach słońca,soczyste odmiany jarzębiny,pękate, pomarańczowe dynie,kasztany spadające znienacka.Zatrzymajmy się chwilę właśnie przy kasztanach.Z czym wam się kojarzą? Mi z beztroskimi spacerami po lesie i tworzeniem kasztanowych ludzików w dzieciństwie,których na swojej półce zawsze w czasie tej pory roku miałam bez liku.Gdybym wtedy usłyszała o kasztanowym ludziku, mój zachwyt nimi przerodziłby się w przerażenie,które towarzyszy mi teraz za każdym razem, gdy widzę kasztany gdzieś w pobliżu.A wszystko to za sprawą książki Sorena Sveistrupa opowiadającej o serii makabrycznych morderstw.Jeśli przeczytacie Kasztanowego ludzika,jesień nigdy nie będzie już taka sama.I nie, nie żartuje.Po lekturze tej pozycji na widok kasztanów mam wciąż mieszane uczucia.
Kopenhaga.Zwykły,szary dzień i niezwykłe odkrycie.Na jednym z placów zabaw policja znajduje zwłoki brutalnie zamordowanej kobiety.Odcięte kończyny,zmasakrowane ciało.Nikt nie jest w stanie wyobrazić sobie, jaki ból musiała znieść ofiara i jakim torturom została poddana.Sprawca wykazał się niemałym sprytem.Nie zostawił śladów swojej obecności,odcisków palców czy materiału genetycznego.Las złowrogo milczy na temat zbrodni a jedynym tropem okazuje się maleńki kasztanowy ludzik nieśmiało dyndający w pobliżu okaleczonego ciała kobiety.Prowadzący sprawę Naia Thulin i oddelegowany z Europolu Mark Hess podejmują się rozwikłania tajemniczej zagadki morderstwa.Nim jednak zdążą dokładniej przyjrzeć się miejscu zbrodni,sprawca szykuje im kolejne niespodzianki.Jego schemat działania jest taki sam.Okaleczona kobieta i kasztanowy ludzik uśmiechający się z nad zwłok kolejnej ofiary.Sprawy komplikują się,gdy śledczy odkrywają,że morderstwa mogą być w jakiś sposób powiązane z zaginięciem córeczki minister spraw zagranicznych.Dziewczynka rok temu można powiedzieć zapadła się pod ziemię.Liczne poszukiwania skończyły się fiaskiem i śledztwo zamknięto aż do dnia,gdy kasztanowy ludzik naprowadza policję na pewien trop.
Książka Sorena Sveistrupa to nie lada wyzwanie czytelnicze.Opasły tom liczący ponad pięćset stron może początkowo przerazić,choć w moim przypadku ich ilość była raczej zaletą niż wadą. Mroczny,tajemniczy klimat Kopenhaskich wydarzeń wciąga odbiorcę od pierwszych stron i nie wypuszcza aż do finału książki.Na taki kryminał czekałam długo.Taka była moja pierwsza myśl po przeczytaniu ostatnich stron tej pozycji.Ekscytacja mieszała się trochę z żalem,że to już koniec,choć otwarte zakończenie pozostawiło mnie w przekonaniu,że pojawi się kolejna opowieść o przygodach dwójki śledczych.Tak,jak w innych tego typu książkach detektywi są tym ogniwem,które jest najbardziej atrakcyjne dla czytelnika,tak w tym przypadku na większą uwagę zasługuję sama konstrukcja fabuły.Cóż to była za historia!Zachodziłam w głowę jak można ułożyć tak genialne puzzle,których rozmieszczenie uniemożliwia wręcz stworzenie gotowego obrazu bez przeczytania ostatnich stron.Na każdym kroku tej historii czytelnik czuje się przez autora dopieszczony.Napięcie trzymane na tym samym poziomie,krótkie dynamiczne rozdziały i wciąż zaskakujące nowe fakty sprawiają,że nie sposób oderwać się od lektury.Mnogość wątków i powiązań między bohaterami dodaje pikanterii a pewne świadome niedopowiedzenia w narracji dają czytelnikowi szansę na swobodną interpretację wydarzeń.Nie ma tu faktów podanych na tacy,wyjaśnionych od a do z i ta niewiadoma i tajemnica powodują swoiste czytelnicze motylki w brzuchu.Mam takie wrażenie,że Soren Sveistrup dzięki tej książce przygotował sobie niemal pewny scenariusz serialu,który może powstać w najbliższej przyszłości i odnieść spory sukces.
Kasztanowy ludzik to jeden z nielicznych kryminałów,w którym nie skupiałam uwagi na osobach prowadzących śledztwo.Naia i Mark nie są wyrazistymi postaciami a ich wątki nie zajmują w skali książki tyle miejsca,ile wydawałoby się,że powinny i co dziwne zupełnie mi to nie przeszkadzało.Bardziej interesował mnie rozwój kryminalnych poszukiwań i możliwych wyjaśnień.Ta zabawa w zgaduj zgadulę zajęła mnie na tyle,że nie zastanawiałam się czy śledczy biorą w tym aktywny udział.Nie zrozumcie mnie źle. Oni są obecni cały czas i krok po kroku rozszyfrowują zagadkę,ale nie odkrywają swoich osobowości na tyle,by zaskarbić sobie całą sympatię czytelnika lub odwrotnie niechęć.
Mogę was zapewnić,że będziecie zaskoczeni finałem poszukiwań psychopatycznego mordercy.Rozwiązanie tajemnicy nie sprawia,że zło znika.Wręcz przeciwnie,zagrożenie wzrasta. Nigdy nie wiadomo kiedy spotkamy na swojej drodze kasztanowego ludzika i co może on nam przynieść.Wszak jesień jest co roku.Następna zaledwie za naście a może już tylko kilka miesięcy.Bądźcie więc czujni i koniecznie przeczytajcie jego historię póki czas:)
AUTOR:SOREN SVEISTRUP
WYDAWNICTWO:WAB
WYDANIE:2019
LICZBA STRON:558
Któż nie kocha barwnej jesieni?Złote liście skrzące się w promieniach słońca,soczyste odmiany jarzębiny,pękate, pomarańczowe dynie,kasztany spadające znienacka.Zatrzymajmy się chwilę właśnie przy kasztanach.Z czym wam się kojarzą? Mi z beztroskimi spacerami po lesie i tworzeniem kasztanowych ludzików w dzieciństwie,których na swojej półce zawsze w czasie tej pory roku miałam bez liku.Gdybym wtedy usłyszała o kasztanowym ludziku, mój zachwyt nimi przerodziłby się w przerażenie,które towarzyszy mi teraz za każdym razem, gdy widzę kasztany gdzieś w pobliżu.A wszystko to za sprawą książki Sorena Sveistrupa opowiadającej o serii makabrycznych morderstw.Jeśli przeczytacie Kasztanowego ludzika,jesień nigdy nie będzie już taka sama.I nie, nie żartuje.Po lekturze tej pozycji na widok kasztanów mam wciąż mieszane uczucia.
Kopenhaga.Zwykły,szary dzień i niezwykłe odkrycie.Na jednym z placów zabaw policja znajduje zwłoki brutalnie zamordowanej kobiety.Odcięte kończyny,zmasakrowane ciało.Nikt nie jest w stanie wyobrazić sobie, jaki ból musiała znieść ofiara i jakim torturom została poddana.Sprawca wykazał się niemałym sprytem.Nie zostawił śladów swojej obecności,odcisków palców czy materiału genetycznego.Las złowrogo milczy na temat zbrodni a jedynym tropem okazuje się maleńki kasztanowy ludzik nieśmiało dyndający w pobliżu okaleczonego ciała kobiety.Prowadzący sprawę Naia Thulin i oddelegowany z Europolu Mark Hess podejmują się rozwikłania tajemniczej zagadki morderstwa.Nim jednak zdążą dokładniej przyjrzeć się miejscu zbrodni,sprawca szykuje im kolejne niespodzianki.Jego schemat działania jest taki sam.Okaleczona kobieta i kasztanowy ludzik uśmiechający się z nad zwłok kolejnej ofiary.Sprawy komplikują się,gdy śledczy odkrywają,że morderstwa mogą być w jakiś sposób powiązane z zaginięciem córeczki minister spraw zagranicznych.Dziewczynka rok temu można powiedzieć zapadła się pod ziemię.Liczne poszukiwania skończyły się fiaskiem i śledztwo zamknięto aż do dnia,gdy kasztanowy ludzik naprowadza policję na pewien trop.
Książka Sorena Sveistrupa to nie lada wyzwanie czytelnicze.Opasły tom liczący ponad pięćset stron może początkowo przerazić,choć w moim przypadku ich ilość była raczej zaletą niż wadą. Mroczny,tajemniczy klimat Kopenhaskich wydarzeń wciąga odbiorcę od pierwszych stron i nie wypuszcza aż do finału książki.Na taki kryminał czekałam długo.Taka była moja pierwsza myśl po przeczytaniu ostatnich stron tej pozycji.Ekscytacja mieszała się trochę z żalem,że to już koniec,choć otwarte zakończenie pozostawiło mnie w przekonaniu,że pojawi się kolejna opowieść o przygodach dwójki śledczych.Tak,jak w innych tego typu książkach detektywi są tym ogniwem,które jest najbardziej atrakcyjne dla czytelnika,tak w tym przypadku na większą uwagę zasługuję sama konstrukcja fabuły.Cóż to była za historia!Zachodziłam w głowę jak można ułożyć tak genialne puzzle,których rozmieszczenie uniemożliwia wręcz stworzenie gotowego obrazu bez przeczytania ostatnich stron.Na każdym kroku tej historii czytelnik czuje się przez autora dopieszczony.Napięcie trzymane na tym samym poziomie,krótkie dynamiczne rozdziały i wciąż zaskakujące nowe fakty sprawiają,że nie sposób oderwać się od lektury.Mnogość wątków i powiązań między bohaterami dodaje pikanterii a pewne świadome niedopowiedzenia w narracji dają czytelnikowi szansę na swobodną interpretację wydarzeń.Nie ma tu faktów podanych na tacy,wyjaśnionych od a do z i ta niewiadoma i tajemnica powodują swoiste czytelnicze motylki w brzuchu.Mam takie wrażenie,że Soren Sveistrup dzięki tej książce przygotował sobie niemal pewny scenariusz serialu,który może powstać w najbliższej przyszłości i odnieść spory sukces.
Kasztanowy ludzik to jeden z nielicznych kryminałów,w którym nie skupiałam uwagi na osobach prowadzących śledztwo.Naia i Mark nie są wyrazistymi postaciami a ich wątki nie zajmują w skali książki tyle miejsca,ile wydawałoby się,że powinny i co dziwne zupełnie mi to nie przeszkadzało.Bardziej interesował mnie rozwój kryminalnych poszukiwań i możliwych wyjaśnień.Ta zabawa w zgaduj zgadulę zajęła mnie na tyle,że nie zastanawiałam się czy śledczy biorą w tym aktywny udział.Nie zrozumcie mnie źle. Oni są obecni cały czas i krok po kroku rozszyfrowują zagadkę,ale nie odkrywają swoich osobowości na tyle,by zaskarbić sobie całą sympatię czytelnika lub odwrotnie niechęć.
Mogę was zapewnić,że będziecie zaskoczeni finałem poszukiwań psychopatycznego mordercy.Rozwiązanie tajemnicy nie sprawia,że zło znika.Wręcz przeciwnie,zagrożenie wzrasta. Nigdy nie wiadomo kiedy spotkamy na swojej drodze kasztanowego ludzika i co może on nam przynieść.Wszak jesień jest co roku.Następna zaledwie za naście a może już tylko kilka miesięcy.Bądźcie więc czujni i koniecznie przeczytajcie jego historię póki czas:)
Książkę już niebawem będę czytała i jestem ciekawa, jak ją odbiorę, bo przed chwilą czytałam niezbyt pochlebne no o niej recenzję. 😊
OdpowiedzUsuń